Po prostu moje 26 ulubione anime

Mam od paru miesięcy problem z pisaniem. Tak zwany brak weny, writters block, jak zwał. Żeby coś z tym zrobić postanowiłam sięgnąć do wypróbowaniem metody – napisz o czymś o czym lubisz. Ale co ja lubię…? Stąd mój pomysł na pewien prosty tekst. 26 moich ulubionych anime. Ot, po prostu. A 26, bo akurat tyle już mam lat. Pomyślałam, że fajnie będzie kiedyś znowu stworzyć taki ranking i porównać co się zmieni w moich upodobaniach. Że jest to lista absolutnie personalna i nie równoznaczna z żadną listą „najlepszych” serii jakie widziałam, nie muszę dodawać? Z mojej strony mam nadzieję, że zachęcę was do sięgnięcia po jakiś tytuł, który mi sprawił frajdę – może akurat też was urzeknie.

original.gif
A Chika dodaje, że to TY jesteś moim ulubionym czytelnikiem! (Kaguya na ostatnią chwilę wypadła z listy, więc dostaje honorable mention).

Czytaj dalej

Jak into chińskie bajki, czyli serie anime dla początkujących.

Bycie mangowcem to zarówno przywilej, jak i przekleństwo. Na tej drodze czeka Cię i powód do marnowania większości Twojego wolngo czasu, i najlepszy sposób na kreatywne zabijanie nudy. Możesz zarówno zostać odrzutkiem społeczeństwa, ale też wreszcie znaleźć miejsce, w którym jesteś akceptowany ze wszystkimi Twoimi dziwnymi fetyszami. Anime to część popkultury i jako taka, kryje w sobie zarówno perełki sprawiające, że dowiesz się więcej o świecie i staniesz lepszym człowiekiem, jak i zwykłe śmiecie utrwalające szkodliwe stereotypy. Tak czy inaczej, są wśród nas tacy, którzy raz wkroczywszy na drogę zagłady, nigdy już z niej nie wrócą, Czytelniku tych słów! Jeśli jesteś już po animowej stronie życia, wiesz dokładnie o czym mówię. Jeśli dopiero raczkujesz w tych tematach… Cóż. Zapraszam w nasze progi. Mamy Ci wiele do opowiedzenia. Oraz ciastka. I przypinki. I hejt, i dramy, i moe, i sempajów… Już coś znajdziesz dla siebie. A my ci w tym pomożemy~

Zapraszam do małego przewodnika po tytułach anime, po które warto sięgnąć na początku mangowcowego życia. Rzecz jasna to tylko luźne, niezobowiązujące propozycje, bo ile ludzi, tyle sposobów. Niech jednak post ten służy jako pewna odpowiedź na pytanie „co za anime zobaczyć teraz”. Albo co podsunąć znajomemu, gdy chcemy go na porządnie wciągnąć w nasze animowane piekiełko :)

my day

Czytaj dalej

Co was nie zabije, to anime, czyli fikcyjne przeziębienia w natarciu

To nie żart, to nie ściema – wreszcie pojawiła się z dawna wyczekiwana notka o schematach! Ostatnio życie obrodziło w konwenty, podsumowania, łyżwiarzy i obowiązki, więc nie miałam odpowiednio dużo szarych komórek do zagospodarowania, aby poświęcić się tak poważnym tematom jak dzisiejszy. A będzie on z tej samej kategorii co Dzikie Ciężarówki, czyli “normalnie strach się bać”. Mówi się, że nasze rodzime NFZ jest jak mitologia grecka: na początku był chaos, a potem tylko gorzej. A jednak służba zdrowia w anime wydaje się o wiele gorszą opcją i na dodatek przypomina placebo – jak cię nie zabije, to cię wzmocni. Czyli… wszyscy zginiemy.

Ale Japończycy to chyba wcześniej niż później.

431c2a7324f916db87e97a75c0c3750e8662c293_hq
Przeziębienie, w przeciwieństwie do głupoty, przynajmniej da się uleczyć (Ouran High School Host Club)

Czytaj dalej

Kabe-don!, czyli ręka, noga, miłość na ścianie

Anime pełne są schematów, które my, cywilizowani ludzie zachodu, nie jesteśmy w stanie pojąć rozumkami niczym pewien miś cierpiący na miodoholizm. O takiej ostatniej ławce pod oknem było całkiem niedawno przy okazji przedstawiania ogółu anime szkolnych, ale był to zaledwie przedsmak całej serii ciekawych stałych elementów pojawiających się w japońskich produkcjach. Dziś na tapet wyciągniemy pewien motyw, który choć może jest drobny i niepozorny, to stosowany jest równie zawzięcie co festiwale szkolne czy odcinki plażowe. Chodzi o… kabe-don.

tumblr_nuvld156GE1tadtffo2_500.gif
To jest katsu-don. Nie kabe-don. Katsu-don.

Czytaj dalej

W kwiatkach im do twarzy – top 10 mang shoujo

To jak, pogadamy sobie dzisiaj o tytułach shoujo? Znienawidzony przez wielu gatunek skierowany dla młodych dziewczyn, które chcą się nauczyć co zrobić, by sempaj je zanotował? (Przy okazji, wiem, że „shoujo” nie oznacza gatunku, tylko widownię, ale weźcie mi już nie trujcie o to, bo takie nazewnictwo naprawdę ułatwia pisanie, no :<!). Oczywiście, kolejność topki jest mooocno umowna i lepiej traktować post jako zbiór przykładowych 10 tytułów, po które możecie sięgnąć, gdy akurat najdzie was ochota na sparkle i wielkie oczy. Kwestia tego co jest shoujo, a co nie, czasami jest delikatna (nie umieściłam tutaj Nany, mimo, że oficjalnie należy do tego gatunku – za silnie wiążę ten tytuł z josei), postanowiłam też podarować sobie tytuły CLAMPa, bo tam w kwestii widowni już nic nie jest. Rzecz jasna, wielu dobrych tytułów nie czytałam (choćby Służącej Przewodniczącej czy powszechnie chwalonego Uśmiechu Kanoko), czasami po prostu nie umiem docenić dobrego mango gdy mam go w ręku (przepraszam wszystkich fanów Dengeki Daisy!). Ogólnie, lista jest oczywista i zapełniona popularnymi tytułami, ale może akurat ktoś znajdzie coś dla siebie. Albo powód na to, by mi wypomnieć, że się nie znam i co ja w ogóle polecam, nie znam się i tyle :)

Dane uzupełnione na listopad 2019.

sho000
Gekkan Shoujo Nozaki-kun to nie shoujo, ale każdy pretekst, by je promować trzeba wykorzystać. Już lećcie mi oglądać! Ewentualnie, przeczytajcie najpierw coś z tej topki, by lepiej rozumieć padające tam dowcipy ;)

Czytaj dalej