Witajcie z powrotem w szalonych przeglądach animcowych schematów. Dawno już nie było notki tego rodzaju, prawda? A przecież tyle jest pięknych tematów do obgadania, tyle wdzięcznych żartów do pośmiania się! Czas te zaległości nadrobić i przejść… nie!, przejechać do jednego z bardziej przerażających motywów, z jakim z pewnością dane wam było się zetknąć. Tym razem do czynienia mieć będziemy nie z niewinnymi ławkami, nie ze słodkimi jeżykami, ale z wielotonową materią nieożywioną. Na kółkach. Na bardzo, bardzo rozszalałych kółkach.
Uwaga na spoilery. Mogą boleć jak bezpośrednie uderzenie z lawetą…
Beznadzieja, totalna beznadzieja… na tyle tytułów nie pojawiło się nic nowego o ratowaniu świata fantasy przez przeciętnego, wyalienowanego nastolatka! Wstyd i hańba. Gdyby nie trwające Re:Zero, to moja rewolucyjna teoria padłaby po zaledwie pół roku! Aaargh…
A tak już na serio to dziń dybry w kolejnym podsumowaniu. Zły sen o wiośnie należy już do przeszłości, za to kończący się animacyjny kwartał wypadł naprawdę dobrze. Jak na poziom sezonów letnich to nawet wzorowo – w ilości gatunków można było przebierać jak w ciuchlandowych koszach w dzień dostawy, a nawet znalazły się perełka lub dwie, które mogą być poważnymi kandydatami do najlepszego anime w roku. Z powodu tej samej klęski urodzaju nie dałam rady kontynuować Battery, choć to nie znaczy, że była to paskudna seria. Po prostu zabrakło mi czasu i weny, aby obejrzeć cokolwiek poza pierwszym odcinkiem. A Nanatsu gdzieś się zapodziało po drodze, bo się okazało, że to straszne fillery są i… i nie miałam czasu. Cóż, może kiedyś. I tak 25 serii to ilość wystarczająca, aby zdrowo okaleczyć sobie zdolność paczenia na świat.
Zagifić z wami chcę całą nooooc~ A, przepraszam, suche to było. No to po prostu – indżojujcie.
Rozgrzejcie się, bo czeka na was porządna dawka lania wody.
To jak, pogadamy sobie dzisiaj o tytułach shoujo? Znienawidzony przez wielu gatunek skierowany dla młodych dziewczyn, które chcą się nauczyć co zrobić, by sempaj je zanotował? (Przy okazji, wiem, że „shoujo” nie oznacza gatunku, tylko widownię, ale weźcie mi już nie trujcie o to, bo takie nazewnictwo naprawdę ułatwia pisanie, no :<!). Oczywiście, kolejność topki jest mooocno umowna i lepiej traktować post jako zbiór przykładowych 10 tytułów, po które możecie sięgnąć, gdy akurat najdzie was ochota na sparkle i wielkie oczy. Kwestia tego co jest shoujo, a co nie, czasami jest delikatna (nie umieściłam tutaj Nany, mimo, że oficjalnie należy do tego gatunku – za silnie wiążę ten tytuł z josei), postanowiłam też podarować sobie tytuły CLAMPa, bo tam w kwestii widowni już nic nie jest. Rzecz jasna, wielu dobrych tytułów nie czytałam (choćby Służącej Przewodniczącej czy powszechnie chwalonego Uśmiechu Kanoko), czasami po prostu nie umiem docenić dobrego mango gdy mam go w ręku (przepraszam wszystkich fanów Dengeki Daisy!). Ogólnie, lista jest oczywista i zapełniona popularnymi tytułami, ale może akurat ktoś znajdzie coś dla siebie. Albo powód na to, by mi wypomnieć, że się nie znam i co ja w ogóle polecam, nie znam się i tyle :)
Dane uzupełnione na listopad 2019.
Gekkan Shoujo Nozaki-kun to nie shoujo, ale każdy pretekst, by je promować trzeba wykorzystać. Już lećcie mi oglądać! Ewentualnie, przeczytajcie najpierw coś z tej topki, by lepiej rozumieć padające tam dowcipy ;)
Ahoj! Zaczynamy kolejne pierwsze wrażenia z anime, edyszon lato 2016. Tytuł tej notki jest bardzo nieprzypadkowy, bo choć mogę mieć błędne wrażenie, to wydaje mi się, że tym razem sezon obfitować będzie w różnego rodzaju kontynuacje, mniejsze, większe, po latach wielu, sezony trzecie bez uwzględnienia sezonów drugich, OVA udające sequele, shorty zastępujące sequele, prequele, i tak dalej, i tak dalej. Sama będę oglądać aż osiem takich serii (tylko na Nanatsu no Taizai muszę jeszcze poczekać), a i tak nie liczę takich gigantów jak Berserk czy Arslan Senki. I Wombacianych Chłopców. Przygotujcie się na jeszcze większą dawkę nowości niż zwykle, bo zrobiłam opisy aż 23 serii (twardzielem jestem, aaa~, nananana, twardzielem jestem…). No i na gify. Na nie zawsze musicie być przygotowani.
Przepraszam za rekordowo długą notkę. Samo się zrobiło.
Wracam z cyklem podsumowań zakupowych! W tym miesiącu chyba standardowo, ale wciąż czekam na jedną przesyłkę z mangami z drugiej ręki oraz paczunię z Gildii, więc kwiecień powinien być już na bogato :) Kilka tomów wybrałam sobie jako nagrodę za konkursy na wrocławkim Love (zgadnijcie kto raz czwarty wygrał hardcorową wiedzówkę z Fullmetal Alchemista?), część mam z bonito.pl, gdzie dorwałam naprawdę przyjemną promocję na mangi Waneko. O ile więc, jeśli chodzi o wydatki, portfel mnie nie bolał, tak z poziomem czytadeł było już różnie: