Zatraćmy się w hazardzie, czyli recenzja mangi „Kakegurui. Szał hazardu”

Niby zwykła szkoła i zwykli uczniowie… Ale czy na pewno? Cóż, w Akademii Hyakou na szczycie hierarchii nie stoją ci najmądrzejsi czy najbardziej wysportowani. Tutaj rządzą umiejętności hazardowe i pieniądze. I samorząd, który ma jedno i drugie. A jeśli tego nie masz, spadam na samo dno, z którego bardzo ciężko się wydostać. Właśnie do takiej szkoły trafia główna bohaterka mangi “Kakegurui. Szał hazardu”, Jabami Yumeko, wydanej nakładem wydawnictwa Waneko. 

the-dragon-prince-season-3-image

 

Kojarzycie historie z gatunku „potwór tygodnia”, gdzie bohaterowie muszą w każdym odcinku zająć się jakąś pojedyncza sprawą? W Kakegurui jest trochę podobnie, gdyż cała historia opiera się na kolejnych pojedynkach hazardowych Yumeko z kolejnymi członkami samorządu. Na szczęście poszczególne potyczki łączą się ze sobą, logicznie prowadząc od jednego punktu do drugiego. Same gry hazardowe są za to bardzo nietypowe, czasami mają dziwne zasady i niejednokrotnie zdarza się, że ktoś zapomni wspomnieć o jakimś szczególe, co stwarza pole do popisu tym, którzy lubią naginać zasady. Bohaterowie, a właściwie bohaterki (do tej pory pojawili się może ze trzej ważniejsi mężczyźni) również są niesamowicie barwni. Zaczynając od protagonistki, która kocha hazard sam w sobie i nie boi się najwyższych stawek, poprzez członkinie komitetu upiększającego, która uwielbia rosyjską ruletkę, aż po tajemnicza przewodniczącą samorządu. Co prawda charaktery postaci mogłyby być trochę bardziej rozbudowane, nie mówiąc już o głównym bohaterze, który jest w tej mandze chyba tylko po to, żeby miał kto biegać za Yumeko. Serio, to najbardziej miękka z miękkich buł jakie widziałam. 

 

IMG_20200227_230040

Co jednak jest zdecydowanie godne pochwały to prześliczne i przeurocze rysunki. Naprawdę, dawno nie widziałam takiej kawaii postaci jak Yumeko. Oczywiście, przynajmniej póki nie robi absolutnie dziwnych min i wyrazów twarzy. I wygląda tak każdy bohater, który akurat przeżywa jakieś głębsze, szczególnie hazardowe, emocje. Co jednak jest godne wspomnienia w tym momencie – jeśli oglądaliście anime, to zapewne pamiętacie te wszystkie laserowe oczy, śliniące się postacie, nienaturalne i niepokojąco wyglądające twarze. I tu mała niespodzianka – pod tym względem manga wygląda o wiele, wiele grzeczniej i ładniej. Jak już wspomniałam, bohaterowie w dalszym ciągu robią dziwne miny i wybuchy emocji, ale ogląda się je dużo przyjemniej. Dla odmiany to w mandze bardziej zwracałam uwagę na nienaturalnie krótkie spódniczki i widoczne spod rajstop majtki. Ale może to tylko ja, skoro Siekier nie widział ich zupełnie i palcem mu musiałam pokazywać rysunki, na których było widać bieliznę. Napiszcie w komentarzu, czy wy też zwróciliście na to uwagę, czy wręcz przeciwnie. Jak dla mnie, to wersja mangowa jest przyjemniejsza w odbiorze i ładniejsza, ale tak naprawdę wiele zależy od upodobań. Oprócz tego anime dosyć wiernie zaadaptowało mangę. A dokładnie jej 10 z 12 tomów, które aktualnie wyszły w Japonii. Mimo, że serię oglądałam już jakiś czas temu, to wydarzenia z niej pamiętałam dość dobrze i czytając komiks wiedziałam doskonale co będzie się działo. Dla mnie to żaden problem, gdyż bardzo lubię ten tytuł, jednak niektórzy mogą poczuć się rozczarowani.

IMG_20200227_230417

 

Wracając jednak do strony wizualnej. Pan Tooru Naomura, który jest rysownikiem Kakegurui, odwalił naprawdę świetną robotę. Nie tylko postacie są rysowane w naprawdę prześliczny, a zarazem charakterystyczny sposób. Tła są szczegółowe i pomimo, że większość akcji dzieje się w budynku szkoły, to poszczególne lokacje są dosyć charakterystyczne. Ciężko tu jednak szukać jakichś szczególnie szerokich kadrów czy skupienia na drugim planie. To postacie i to co robią jest najważniejsze. Żałuję, że ten artysta narysował tylko jeszcze jeden tytuł. Co prawda Kakegurui ma dwa spin-offy, prequel i side story, ale wszystkie rysowane są przez innych rysowników.

IMG_20200227_225711

Jak już jesteśmy przy patrzeniu – polskie wydanie wygląda naprawdę dobrze. Pierwsze co rzuca się w oczy to okładka. A raczej jej obwoluta, gdyż ma taką delikatną fakturę, którą dobrze widać pod światło. Przypomina ona coś pomiędzy skórą a płótnem, tylko wzór jest o wiele subtelniejszy i bardziej błyszczący. Zawsze to jednak jakaś miła odmiana od tradycyjnych obwolut. W środku znajdziemy też dwie kolorowe strony. Szkoda tylko, że na jednej z nich jest spis treści zamiast jakiegoś rysunku, które są o niebo ciekawsze od tego. W środku nie zauważyłam żadnych błędów czy literówek (a wyszukiwanie ich zazwyczaj idzie mi dobrze), więc nie ma na co narzekać. Z rzeczy ciekawych, to postanowiono pozostawić japońską walutę, zamiast przeliczyć ją na złotówki. Zamiast tego podano przelicznik z jenów na złote, by jednak było wiadomo, jak wielkie sumy stawiają bohaterowie. A, no i do drugiego tomu zakupionego w przedsprzedaży dodawano breloczek.

IMG_20200227_230216

Jeśli jednak nie jesteście fanami hazardu i jedyne co ogarniacie to granie w wojnę z babcią – nie martwicie się. Po pierwsze – zasady poszczególnych gier są dosyć dobrze tłumaczone w mandze, tak by każdy mógł zrozumieć co się dzieję i dlaczego obstawianie takiej gotówki jest szalonym pomysłem. Po drugie – gry z pierwszych dwóch tomów nie są czymś, w co grają normalni ludzie. Przeważnie są to jakieś wariacje na temat bardziej znanych gier, jak chociażby memory czy kamień, papier, nożyce. Zawsze też można zatrzymać się dłużej nad jakąś kwestia, obojętnie czy to jakieś dziwne zasady czy mindgames’y bohaterów.

IMG_20200227_205550

Podsumowując, może i manga Kakegurui na pierwszy rzut oka nie jest dla każdego, jednak uważam że warto dać jej szansę, nawet jeśli ktoś zawiódł się anime. Wizualnie jest o wiele przystępniejsza i ładniejsza, można na spokojnie przypatrzyć się szczegółom czy próbować zgadnąć kto i w jaki sposób oszukuje. No i historie z silnymi, kobiecymi bohaterkami, jakich tu mnóstwo, zawsze w cenie. Ja bardzo polecam i zachęcam do zapoznania się z tym tytułem.

~Shizuru

Ps. Za tomiki recenzenckie dziękuję wydawnictwu Waneko!

1 komentarz do “Zatraćmy się w hazardzie, czyli recenzja mangi „Kakegurui. Szał hazardu”

  1. Do tej pory unikałam „Kakegurui” jak ognia, ale może jednak chociaż zerknę? Padnie pewnie jednak na anime – jakby co nie będę żałować, że wydałam pieniądze. Chociaż trochę odstraszają te udziwnienia typu miny, o których piszesz. ^^”

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s