Bycie mangowcem to zarówno przywilej, jak i przekleństwo. Na tej drodze czeka Cię i powód do marnowania większości Twojego wolngo czasu, i najlepszy sposób na kreatywne zabijanie nudy. Możesz zarówno zostać odrzutkiem społeczeństwa, ale też wreszcie znaleźć miejsce, w którym jesteś akceptowany ze wszystkimi Twoimi dziwnymi fetyszami. Anime to część popkultury i jako taka, kryje w sobie zarówno perełki sprawiające, że dowiesz się więcej o świecie i staniesz lepszym człowiekiem, jak i zwykłe śmiecie utrwalające szkodliwe stereotypy. Tak czy inaczej, są wśród nas tacy, którzy raz wkroczywszy na drogę zagłady, nigdy już z niej nie wrócą, Czytelniku tych słów! Jeśli jesteś już po animowej stronie życia, wiesz dokładnie o czym mówię. Jeśli dopiero raczkujesz w tych tematach… Cóż. Zapraszam w nasze progi. Mamy Ci wiele do opowiedzenia. Oraz ciastka. I przypinki. I hejt, i dramy, i moe, i sempajów… Już coś znajdziesz dla siebie. A my ci w tym pomożemy~
Zapraszam do małego przewodnika po tytułach anime, po które warto sięgnąć na początku mangowcowego życia. Rzecz jasna to tylko luźne, niezobowiązujące propozycje, bo ile ludzi, tyle sposobów. Niech jednak post ten służy jako pewna odpowiedź na pytanie „co za anime zobaczyć teraz”. Albo co podsunąć znajomemu, gdy chcemy go na porządnie wciągnąć w nasze animowane piekiełko :)
W naszą drogę po anime dla początkujących udamy się z Madzią. Madziu, przedstaw się, powiedz kim jesteś, co robisz i dlaczego zaczęłaś pić… Znaczy, oglądać anime!
Madzia: Cześć! Mam na imię Madzia, chociaż Ci złośliwi mniej lub bardziej mówią Matcha . Chwilowo jestem sobie studentem na wakacjach, łapię każdy promyk słońca i jakoś tak bieduję. A niedługo minie 9 miesięcy odkąd oglądam anime. A dlaczego zaczęłam ? No cóż…. Gdyby Wam ktoś nad uchem truł o zajebistości tego i owego, to z czystej ciekawości sami zaczęlibyście oglądać nawet reklamy na youtubie.
Współczujemy Ci z całego serca i witamy na naszym oddziale! (Teraz wszyscy razem wołamy „Cześć Madziu!”). Powiedz nam jeszcze jedno: jakie było Twoje pierwsze anime?
Madzia: Ech, no oczywiście, że Yuri!!! on Ice… Chociaż to kwestia sporna, bo to pierwsze zaczęte anime, a nie to pierwsze skończone :p Ale oficjalnie dzięki łyżwiarzom mogę się dumnie nazywać mangozjebem
Ha! A mówią, że to my na tym blogu wszędzie wciskamy te pedały na lodzie! A one same się wciskają! No, ale… Tym akcentem przejdźmy do pierwszego punktu naszego programu!

1. Pierwsze anime dla mojego znajomego!
Ten punkt prawdopodobnie najbardziej przydatny będzie już wtajemniczonym mangowcom, którzy chcą znajomych. Gdyby zapytać ludzi o ich pierwsze serie odpowiedzi będą różnorakie. Naprawdę trudno określić, co będzie tym najlepszym haczykiem: dużo zależy od charakteru i wieku naszej ofiary potencjalnego mangowca.
Sama jestem niezbyt dobrym obiektem badawczym, bo dzięki niemieckiej stacji RTL II świadomie oglądałam anime, w tym takie tytuły jak Kamikaze Kaitou Jeanne, One Piece czy Detektyw Conan, właściwie od 6 roku życia… Ale zaczęły w podnieceniu omawiać taki jeden serial animowany lecący wtedy na Hyperze: Tajemnicę Przeszłości, znaną szerzej jako Fushigi Yuugi. Choć sama czytałam jedynie mangową wersję, zawdzięczam temu anime naprawdę sporo – przede wszystkim fakt, że wreszcie miałam z kim w szkole rozmawiać o japońskich animacjach, a później także anime i mangach w ogóle.
Ogólnie większość mangowców jakich znam zaczęło interesować się omawianym medium w wieku gimnazjalnym. Tutaj wybór jest według mnie dość prosty: większość anime z tak zwanego mainstreamu powinno pasować, a szczególny tytuł warto dobrać po uwzględnieniu zainteresowań danej osoby. Podobnie będzie w liceum. W tym przypadku wybór jest naprawdę solidny.

1.1 Parę serii na pierwszy raz
Witam najserdeczniej początkujących koneserów animu, którzy wciąż są jeszcze trochę zagubieni w ilości tytułów i nie do końca wiedzą w jaką stronę skierować łajbę swoich orientalnych zainteresowań. A po ludzku: nie wiedzą od czego ugryźć temat. Madziu, pamiętasz może jak w grudniu zadałaś mi i naszym wspólnym znajomym pytanie “co wy tam macie najlepszego w tym anime?” Jakoś tak to szło… Co myśmy Ci wtedy znowu polecili…?
Madzia: Fullmetal Alchemist Brotherhood!!! O mój Boże… To jest właśnie to anime, które zaczęłam po obejrzeniu 9 odcinków Yuri!!! on Ice, a skończyłam przed obejrzeniem 11. odcinka… Do dziś pamiętam, jak w jeden wieczór stwierdziłam, że obejrzę już całą serię do końca, ale o 4 rano już mi się oczy same zamykały, więc skapitulowałam. No ale kurcze, to było zbyt dobre, stanowczo. Fabuła, postacie, efekty specjalne, aż mi łzy wzruszenia lecą na samo wspomnienie tych wspaniałych dni . Dzięki tej serii pokochałam shouneny, które są kocham to napięcie i sceny walki. Przez 64 odcinki tej serii nie ma ani chwili nudy, a jedyne, czego żałujesz, to to, że nie otacza Cię kino domowe z najlepszej jakości dźwiękiem . No i zaczynasz doceniać, że piłaś mleko w dzieciństwie :D
Wiecie, najlepiej zaczynać od najlepszych wzorców. Ponoć są ludzie, którym nie podobała się historia dwóch braci, którzy po złamaniu praw alchemii szukają sposobu powrotu do dawnych ciał, ale ja ich jeszcze nie spotkałam. (W tym miejscu warto zaznaczyć, że istnieją dwie wersje adaptacji mangi Fullmetal Alchemist. Na początek bardziej polecamy tę późniejszą, z 2009 roku, z dopiskiem Brotherhood)

Kilka innych propozycji na pierwsze lub jedne z pierwszych anime:
(Tak, specjalnie wybrane są same bardzo popularne serie).
Shingeki no Kyojin – akcja, fantasy, lekki Horror, Przygoda, Dramat, dużo walk. W świecie ni to post-apo, ni fantasy, ludzkość ukrywa się za wielkimi murami przed ogromnymi potworami: tytanami.
Sword Art Online – fantasy, akcja, przygoda, z leksza Haremówka, dużo walk. Tysiące graczy zostaje uwięzionych w grze MMORPG, gdzie śmierć postaci oznacza również śmierć gracza w realnym świecie, a jedyny sposób wydostania się to dotrzeć na ostatni level.
Death Note – kryminał, dramat. Znudzony bóg śmierci zrzuca na ziemię notatnik umożliwiający zabicie każdej osoby, której imię zostanie do niego wpisane. Rozpoczyna to pojedynek dwóch geniuszy: próbującego zaprowadzić nowy porządek na świecie Lighta i ścigającego go L.
One Punch Man – supermoce, akcja, komedia, dużo walk. Saitama jest najsilniejszym człowiekiem na ziemi i każdego potwora potrafi zabić jednym uderzeniem. Dosłownie. Niestety okazuje się, że takie umiejętności sprawiają, że jego życie jest… Nudne.
Code Geass – wielkie roboty, polityka, dramat, dużo walk. W alternatywnej rzeczywistości Japonia zostaje podbita przez WIelką Brytanię. Ruch rewolucyjny nie daje jednak za wygraną i stara się ogniem i mechem odzyskać niepodległość Japonii. W tym zamieszaniu niejaki Lelouch dostaje od pewnej wiedźmy moc wydawania ludziom rozkazów, które muszą spełnić…
Ouran High School Host Club – komedia, szkolne, ładni panowie. Haruhi dzięki specjalnemu stypendium za wyniki w nauce trafia do szkoły dla bogaczy, gdzie dziwnym splotem wydarzeń musi zapisać się do klubu hostów – męskich uczniów, którzy zajmują się umilaniem czasu bogatym niewiastom.
Free! – sportowe, komedia, szkolne, ładni panowie. Historia członków szkolnej drużyny pływackiej. Raczej pozycja dla pań.
Mahou Shoujo Madoka Magica – supermoce, akcja, dramat, psychologiczny. Dziewczyny zamieniają się w superbohaterki i walczące z mocami zła (och, tak bardzo się śmieję pisząc ten opis…).
Haikyuu! – sportowe. Jeden z najbardziej typowych przedstawicieli swojego gatunku, czyli zmagania licealistów grających w siatkówkę.
Kuroshitsuji – tajemnice, zagadki, trochę magii. Dziedzic XIX-wiecznego rodu szlacheckiego, Ciel, zawiera kontrakt z demonem Sebastianem, który od tego czasu pełni funkcję jego “kamerdyner z piekła rodem”. Seria interesuje przede wszystkim dziewczyny.
Boku no Pico – …nie zwracajcie uwagi na ten punkt, to taki dowcip, który trzeba umieścić na każdej liście serii dla początkujących.. Kiedyś zrozumiecie. NIE POLECAJCIE TEGO NOWYM.
Pozycje specjalne:
Kimi no Na wa – akcja, dramat, romans. Dwójka bohaterów, dziewczyna i chłopak odkrywają, że raz na jakiś czas zamieniają się ciałami. To jest film pełnometrażowy, ale wykorzystuje dużo środków narracyjnych znanych też z anime telewizyjnych. Jednocześnie nadaje się idealnie jako wprowadzenie w świat anime dla laików.
Koe no Katachi – dramat, obyczaj, szkolne, płacze się na tym. Główny bohater chodzący do liceum próbuje zadośćuczynić niesłyszącej dziewczynie, którą gnębił w podstawówce. Film działający na podobnych zasadach jak Kimi no Na wa.
…tych tytułów mogłoby tu być jeszcze znacznie, znacznie więcej, ale ten post i tak jest już szalenie długi. (Neon Genesis Evangelion podałam niżej, nie bijcie!)

1.2 Inne przypadki
O seriach dla osób młodszych kiedyś napiszę osobny post, ale wychodzę z założenia, że jak ja dziecięciem będąc zachwycałam się One Piecem albo InuYashą, to i dzisiejsza podstawówka przełknie większość shonenów, jakie im się pokaże. Przy naprawdę młodym widzu dobrym pomysłem na najpierwsze anime może być też tegoroczne Little Witch Academia, szczególnie że Netflix wyposażył je w polski dubbing.
Bardziej problematycznie robi się, gdy nasz klient jest już starszy. Nie mówię, że studenta czy osobę pracującą nie zainteresują przygody licealistów (no spójrzcie na mnie!), ale będziecie mogli chcieć zaintrygować znajomego trochę bardziej dorosłą historią. Jeśli macie koleżankę, która interesuje się serialami zachodnimi, bardzo gorąco zachęcam do pokazania jej Yuri!!! on Ice. Prawda Madziu? Powiedz, jakie były Twoje pierwsze wrażenia związane z tą serią?
Madzia: No cóż, pamiętam te czasy, kiedy mówiłam, że prędzej mi kaktus na dłoni wyrośnie niż zacznę oglądać japońskie kreskówki. Ale stało się, włączyłam komputer, odpalam odcinek, czekam, aż ktoś będzie musiał podać mi mikser w oczy, a tutaj… Szok i niedowierzanie! To serio nie jest aż takie złe, jak wszyscy mówili :O Dobra, pora na kolejny odcinek i kolejny, i kolejny… I tak tego samego dnia, co zaczęłam oglądać YoI, tak skończyłam wszystkie dostępne wtedy odcinki (a dokładnie 9). Najbardziej zachwyciły mnie chyba animacje. Bądźmy szczerzy, to nie jest łatwa robota, a efekty są niesamowite! Aha, no i wtedy też odkryłam coś, co dzisiaj roboczo nazywamy pikseloseksualizmem :D Wszystkie kobiety kochają przystojniaków, a nigdzie nie znajdzie się ich tylu, co w anime. Serio, kreska, kreska i jeszcze raz kreska. Na tej wyspie chyba hodują artystów, którzy świetnie rysują ludzkie postacie. To się nie mieści w głowie, żeby mieć taki talent.
To, że YoI jest dobrą serią dla młodych kobiet nie interesujących się anime może potwierdzić także fakt, że jedna z większych blogerek popkulturalnych w Polsce zachwyciła się swego czasu tą serią, mimo nieoglądania wcześniej żadnych anime (tu macie link do recenzji Zwierza). Jurki klimatem bardziej przypominają zachodni serial niż najbardziej typowe anime (choć mają i jego elementy), dlatego widzowie nie doświadczają przy nim tak dużego szoku kulturalnego. Swoją drogą, moim rodzicom też puszczam łyżwiarzy. I nie narzekają (a spróbowaliby tylko…).

Inną serią łatwą do zaakceptowania dla zachodniego widza jest Cowboy Bebop. Nie tylko jest tak zwyczajnie znakomitą serią, ale i odwołuje się do wielu znanym w kulturze zachodu elementów. Testowane na moim tacie.
Całkiem osobnym tematem są filmy pełnometrażowe. Dużo z nich na tyle mocno wpisało się w kanon filmowy, że oglądane są przez wielbicieli kinematografii bez względu na to czy są to anime, czy nie. Myślę tu głównie o filmach studia Ghibli czy produkcjach Satoshiego Kona. Większość z nich różni się sposobem prowadzenia historii i klimatem na tyle od zwykłych anime, że ich ciepłe przyjęcie u naszego znajomego niekoniecznie będzie oznaczać, że wkręci się także w serale.
Jak już było wspomniane, to czy seria się spodoba w dużej mierze zależy od gustów oglądającego. Nigdy nie można być pewnym, że coś, co podoba się dużej ilości ludzi, u każdego wywoła ten sam entuzjazm. Jeśli jednak nie wiemy co polecić na początek, można spróbować sięgnąć po coś z następnego punktu.

2. Drugie, trzecie, czwarte anime…
W tym punkcie witam najserdeczniej raczkujących koneserów animu, którzy wciąż są zdezorientowani obfitością tytułów. Ogólnie na początek polecam te najbardziej typowe, sztampowe i popularne serie. Na pewno dużo wyjadaczy spoglądając na zaproponowaną tutaj listę wytknie kilka anime, które jest przehajpowane i w ogóle bieda, i co ja tu piszę, NIE ZNAM SIĘ, ale posłuchajcie. Popularne serie z jakiegoś powodu są jednak popularne i jeśli spodobały się tylu ludziom to jest szansa, że spodobają się kolejnemu widzowi. Oprócz tego znajomość najsłynniejszych tytułów już na początku sprawia, że mamy o czym rozmawiać ze starszymi w wierze. Dobrze w tym momencie popytać też naszych najbliższych znajomych-mangowców o ich faworytów: Będziecie mieli z nimi kolejne tematy do dyskusji.
Na początek polecam po prostu przyjrzeć się kilku tytułom z listy podanej wzej, w punkcie 1.1.

3. Krok kolejny
Dobrze, widzieliście już te kilka serii, rozumiecie o co chodzi w naszej sekcie i postanawiacie zostać tu na dłużej. Co teraz, sempai? pytacie. Cóż, proponuję wam kilka ścieżek rozwoju…
3a Tasiemce
Ta droga ninja może zostać wybrana również jako pierwsze albo drugie anime w ogóle. Sprawa z tasiemcami jest bowiem taka… Mówimy tutaj o seriach, które mają dużo, bardzo dużo odcinków i najczęściej są to shoneny (serie dla młodych chłopców na podstawie długich mang z elementami supernaturalnymi i licznymi walkami, które to tytuły skupiają się wokół spełniania marzenia, zbierania drużyny przyjaciół i skopywania tym złym tyłków. Ich plusem jest to, że z reguły niesamowicie wciągają i połknięcie kilkunastu odcinków w jeden dzień zdarza się dość naturalnie. Do tego takie serie najczęściej mają tudzież miały duże fandomy, czyli bez problemu traficie na współfanów gotowych pisać fanfiki, rysować fanarty i dyskutować godzinami nad najbardziej spiskowymi teoriami.
Takie tytuły to np.:
Naruto – ninja działający w alternatywnym świecie.
Bleach – napieprzanie się mieczami w krainie umarłych.
One Piece – piraci w alternatywnym świecie.
Katekyo Hitman Reborn! – mafiozi w współczesnej Japonii (nie, to nie jest poważna seria).
Fairy Tail – magowie zrzeszeni w gildiach walczą ze złem (na zlecenie).
Hunter x Hunter – łowcy nagród (znów świat alternatywny).
D.Gray-Man – egzorcyści walczący z demonami w innej wersji Europy XIX-wieku.
Od czego najlepiej zacząć? Choć moją ubóstwianą serią z powyższych jest One Piece, wskażę wam… Naruto. Choć dużo osób powie mi, że co ty, stójże, przecież myśmy się z tego wszyscy już tyle naśmiali, że nikt o tej serii nawet już nie pamięta i w ogóle [dużo, dużo problemów jakie istnieją z Naruto i jego miejscem w fandomie], to ja wam powiem tak. Naruto to jest dobra i wciągająca seria. (Można też oszukać system i zacząć od sequelu czyli Boruto. Wiecie, Cruchyroll reklamuje Naruto jako serię o ojcu Boruto…)
Madzia: Oj prawda… Polecam jednak przy oglądaniu tego pominąć fillery. Są one ciekawym może dodatkiem, ale są zbędne dla całości fabuły. Czekam aż ktoś pobije mój rekord :D (Naruto + Naruto Shippuden w 30 dni to był wyczyn mojego życia i do tej pory krążą o tym legendy). No ale czego nie zrobi się, by spełnić swoje marzenie z dzieciństwa.

3b Klasyki
Wiecie czemu każe nam się czytać na polskim tyle starych i często ciężkich lektur? Żeby lepiej rozumieć nowsze książki. Większość motywów już zostały wykorzystanych i często zamiast silić się na udawanie, że dany pomysł jest super oryginalny, po prostu odwołuje się do innego dzieła. No i znając niektóre anime, będziecie też lepiej rozumieć część dowcipów starych ludzi.
Neon Genesis Evangelion – wielkie roboty, wielkie dramaty, Shinji jest emo i ma swój harem. Post-apo, w którym nastolatkowie bronią Ziemi przed przybyszami z kosmosu. Dużo symbolizmu. Wiecie, mamy w fandomie taką umowę. Każdy zna NGE. Czy to oryginalne anime, remake filmowy czy mangę. Po prostu zapoznajcie się z EVĄ, wtedy dopełnicie tajemniczego rytuału i będziecie już całkiem “swoi”.
Suzumiya Haruhi no Yuutsu – szkolne, komedia. Haruhi jest bogiem oraz przewodniczącą szkolnego klubu dziwaków zwanego Brygadą SOS, zajmującego się badaniem nadprzyrodzonych zjawisk. No, więc rozumiecie. Haruhi jest bogiem. To trzeba wiedzieć.
Dragon Ball – supermoce, komedia, dużo walk, bardzo dużo walk. Rozsiane po całym świecie smocze kule spełniają życzenie tych, którzy je zbiorą. Goku i przyjaciele ich szukają. A w dalszej części historii zawodowo ratują Ziemię i wszechświat przed zagładą. Seria ustaliła zasady dla typu serii jakim jest shonen.
Sailor Moon – supermoce, magiczne dziewczynki, w sumie dużo walk. Usagi i przyjaciółki zamieniają się w wojowniczki ratujące Ziemię przed zagładą. Seria rozsławiła gatunek mahou shoujo (magiczne dziewczynki).
Oprócz tego możecie oczywiście bardziej wgłębiać się w historię anime – niesamowicie dużo dla samego medium zrobił np. Astro Boy, stworzony przez “ojca mangi” Osamu Tezukę, a który to nadawano w latach 50. i 60. Do tego są jeszcze liczne filmy takie jak Akira i Ghost in the Shell, które tak po prostu wypada znać. Ogólnie nie bójcie się bardzo starych serii.

3c Ścieżki specjalizacji
Jak wiadomo w anime jest dużo gatunków. Warto poznać jak najwięcej z nich, by sprawdzić co najbardziej nam odpowiada. Oto kilka kategorii, które warto obczaić.
Isekai
W anime osobnym gatunkiem jest rodzaj serii, gdzie zwykły, cichy licealista trafia do gry MMORPG w settingu fantasy i tam staje się bohaterem otoczonym wianiuszkiem pięknych dziewcząt. Na początku warto zerknąć na sprawcę całego szału na “inne światy” (jap. Isekai) czyli Sword Art Online. Bardzo dobrym tytułem w tej grupie jest na pewno Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu. Inne: Log Horizon, No Game No Life, Overlord, Mondaiji-tachi ga Isekai kara Kuru Sou Desu yo?. Jest jeszcze cudowna KonoSuba (Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku wo!), która parodiuje cały gatunek, dlatego najlepiej zerknąć na nią po obejrzeniu z dwóch innych isekai.
(O tym podgatunku mamy nawet na blogu osobną notkę).
Sport
Bardzo silnym podgatunkiem anime są serie sportowe. Starzy ludzie wychowywali się na kopiącym piłkę Kapitanie Tsubasie, wy możecie spróbować od Haikyuu! (siatkówka). Właściwie każdy sport jaki chcecie powinien mieć już swojego odpowiednika w anime. I tak między innymi mamy: koszykówkę (Kuroko no Basket), tenis (Prince of Tennis), łyżwiarstwo figurowe (Yuri!!! on ICE), taniec towarzyski (Ballroom e Youkoso!), futbol amerykański (Eyeshield 21), go (Hikaru no Go), pływanie (Free!), kolarstwo (Yowamushi Pedal) czy taka japońska gra karciana na refleks, co się karuta nazywa (Chihayafuru). Gdzieś na końcu tej ścieżki możecie spróbować zapoznać się z boksem za pomocą Hajime no Ippo. Manga ma w tym momencie 118 tomów (sic!) i cały czas dochodzą do niej nowe serie anime.
Shoujo
Shoujo to nie gatunek, to widownia (muszę to napisać, bo by mnie zjedli :<) i z definicji skierowane są dla nastoletnich dziewcząt. Opowiada o tym co ma niewiasta zrobić, żeby starszy kolega (czyli sempaj) ją zauważył i obdarzył Miłością. Według stereotypu. Na początku polecam, należące do tej kategorii, Ouran High School Host Club, z tym zastrzeżeniem, że ta seria wybiła się częściowo na tym, że łamie i przekręca wiele typowych schematów shoujo. Moja komisja konkursowa, nie potrafiła się zdecydować czy lepiej polecić Kaichou wa Maid-sama, czy Ao Haru Ride jako takiego typowego przedstawiciela gatunku, podrzucam więc oba tytuły. Oprócz tego istnieją tytuły jak Kimi ni Todoke, Lovely Complex, Fruit Basket, Ore Monogatari! czy Orange (Dziab powiedziała, że mną wzgardzi za umieszczenie go tutaj, ale Madzi się tak podobało… (Dziab: gardzę tylko anime)). Wszystkie te serie odbywają się w środowisku szkolnym, ale jest też kategoria szojców w scenerii fantasy, a wśród nich najważniejsze to Akatsuki no Yona oraz Akagami no Shirayuki-hime.
Bitewne shoneny
Shoneny to nie gatunek, to widownia, a konkretnie serie skierowane dla nastolatków. Wśród nich wymienia się jeszcze shoneny bitewne, gdzie nastolatkowie ratują świat przed zagładą i takimi tam… W dawnych czasach robiono z nich tasiemce o czym pisałam już wcześniej. Ostatnio pojawiła się jednak moda na dzielenie tych obszerniejszych serii na sezony. Jeśli Naruto wam za długie, możecie zacząć swoją przygodę z shonenami choćby od Boku no Hero Academia. Biją się, są turnieje, główny bohater-odrzutek znajduje Prawdziwych Przyjaciół… O to w tym chodzi. Oprócz tego polecam jeszcze zerknąć na takie klasyki jak Soul Eater, Ao no Exorcist, Magi czy Shokugeki no Souma (to ostatnie jest o gotowaniu, ale zaufajcie mi, pasuje tutaj idealnie).

Skrótowo jeszcze od czego warto zacząć inne podgrupy:
Ecchi (serie gloryfikujące istnienie cycków): Keijo!!!!!!!!, High School of the Dead
Moe (słodkie dziewczynki robią słodkie rzeczy): matką chrzestną gatunku jest K-On!
Yaoi/shonen-ai (o związkach męsko męskich): Love Stage!, Doukyuusei
Mecha (wielkie roboty): wspomniane już Neon Genesis Evangelion, Tengen Toppa Gurren Lagann, a potem jest tyle Gundamów… Tyle ich…
Josei (serie dla młodych kobiet): Nana, Nodame Cantabile, Kuragehime
Trigger (takie studio specjalnej troski i szalonych pomysłów): Kill la Kill

Jak już przy tym jesteśmy, to istnieją dwie znane i lubiane franczyzy specjalnej troski, o których też wam możemy powiedzieć:
Fejty
W świecie anime istnieje takie dziwo jak Nasuversum: zbiór tytułów zapoczątkowanych przez Kinoko Nasu, który razem z firmą TYPE-MOON stworzył serię gier rozgrywających się w rządzonym przez magię i (okazjonalnie) wampiry świecie. W większości produkcji chodzi o napieprzanie się między sobą w celu zdobycia świętego Graala, który spełnia marzenia. Pierwszym anime z tego kłębka epickich pościgów i kolorowych wybuchów, które zrobiło ogólnofandomową furorę było Fate/Stay Night z 2006 roku, ale jako, że znam wiele osób (ze mną włącznie), które porzuciły tę serię, bardziej polecamy zapoznać się z Nasuversum od innych stron: Albo będące prawie-że-ale-nie-do-końca remake’m klasycznego F/SN Fate/Stay Night: Unlimited Blade Works albo, uważane za najlepsze z całego uniwersum, Fate/Zero. (Dziab każe dodać, że jakby co anime Tsukihime nie istnieje. Nie-is-tnie-je.)

Monogatari
(gościnnie Dziab)
Jeśli już wkroczycie w głąb ścieżki animcopożeracza, prędzej czy później natkniecie się na postacie z połamanymi szyjami lub sceny z dużą ilością napisów naraz. To nieomylny znak, że trafiliście na dzieło studia SHAFT, a z dużym prawdopodobieństwem natknęliście się na coś z uniwersum Monogatari, w którym to niejaki Koyomi Araragi, licealista z wampirzymi mocami, pomaga potrzebującym dziewczętom zwalczać problemy z “potworami”. Wszystko zaczęło się w 2009 roku, kiedy to wyszła pierwsza odsłona tej serii zwana Bakemonogatari, z miejsca stając się hitem i kurą znoszącą złote jaja. Studio poszło więc za ciosem i zaczęło adaptować kolejne light novelki (japońskie lekkie powieści młodzieżowe) tego autora i… I tak aż do dziś. Uniwersum rozrosło się do kilku sezonów serii telewizyjnych, trzy filmów, kilkunastu pomniejszych odcinków specjalnych i OVA. Jeśli jednak myślicie, że to fantastyczna okazja, żeby zagłębić się w coś na dłużej powiem – stop. To jest droga dla bardziej zaawansowanych ninja, bo sporo w tym uniwersum dziwności, których nie zrozumiecie bez obejrzenia bardziej tradycyjnych serii. Oczywiście to nie tak, że nie będziecie mieć z tego radości, ale inność reżyserii czy nawiązywanie gagami do bardziej kultowych anime (chociażby bardzo znany gag z pierwszego odcinka nawiązujący do Fullmetal Alchemist) może na zbyt wczesnym etapie pozbawić was szansy na czerpanie pełni satysfakcji z oglądania Monogatari.

3d Kilka serii tak po prostu
…No jak już wam piszę tego posta, to mogę i polecić parę serii tak po prostu, od siebie:
Natsume Yuujinchou – obyczaj, demony. Natsume, licealista będący sierotą, trafia do nowej rodziny zastępczej żyjącej w małej miejscowości bardzo blisko natury. Jako że chłopak ma po babci dar widzenia demonów, wkrótce zaznajamia się z całym japońskim folklorem mieszkającym w pobliżu.
Silver Spoon – obyczaj, szkolne, komedia. Mieszczuch Hachiken przystępuje do nauki w technikum rolniczym, a my wraz z nim poznajemy uroki i kłopoty mieszkańców wsi.
Shirobako – obyczaj, komedia. Anime o robieniu anime. Najlepiej ogląda się wtedy, gdy już się ma jakieś minimum pojęcia o ich produkcji, ale nawet totalny nowicjusz dużo się nauczy.
Tiger & Bunny – supermoce, akcja. O skutkach komercjalizacji superbohaterów. Dużo inspiracji komiksami Marvela i DC i trochę dla starszej widowni.
Hibike Euphonium – obyczaj, dramat, szkolne. Historia członków szkolnej orkiestry dętej.
Ano hi mita hana no namae o bokutachi wa mada shiranai (AnoHana) – obyczaj, dramat. Grupka przyjaciół, będąca teraz w liceum, po latach rozpatruje śmierć swojej przyjaciółki z dzieciństwa – po tym jak jednemu z nich objawia się jej duch.

4. Co chcesz
Prędzej lub później nadejdzie również nadarzy się również okazja, kiedy całkiem sami zaczniecie szukać serii dla siebie. Czy to kierując się rankingami na różnych stronach, poleceniami lubianych blogerów (Lemurilla poleca się na przyszłość :)), szukając anime podobnych do już obejrzanych czy po prostu sięgając po coś na chybił trafił. Możecie znaleźć zapomniane przez wszystkich perełki albo trafić na tytuły, które są po prostu złe. I to także ważne. Często dopiero przy fatalnej produkcji zauważamy, co to znaczy dobra muzyka, ładna kreska, odpowiedni pacing (jak już to kierujemy do ciemniaków, to lepiej nie używać aż takich technicznych słów). Im więcej się widziało i im więcej czyta się na temat anime, tym więcej rzeczy się zauważa. I to jest dobre, bo jak znowu natrafimy na naprawdę wybitne dzieło, doceniamy je jeszcze bardziej.
Madzia: Tak właśnie trafiłam na Uta no Prince-sama, gdzie główna bohaterka marzy o zostaniu kompozytorką, trafia do elitarnej szkoły muzycznej, poznaje 6 utalentowanych kolegów i razem tworzą zespół :D Nie jest to typowy musical, bo nikt nie zaczyna śpiewać i tańczyć bez sensu na środku ulicy, ALE każdy odcinek oferuje nową oryginalną piosenkę, a co się dzieje w odcinku finałowym… To już zostawiam Wam do sprawdzenia ;)
Przy okazji, SStefania stworzyła kiedyś znakomity post o szukaniu anime podobnego do znanych nam już serii. Polecam!

5. Anime na później
Oprócz serii, które nadają się na sam początek ścieżki animangowca, są też takie, które bardziej się wam spodobają, gdy już macie kilka tytułów za sobą. Najczęściej są to parodie pewnych gatunków, które humor czerpią z nawiązań do innych tytułów. Ich przykładami są:
Gekkan Shoujo Nozaki-kun – seria o chłopaku rysującym mangi shoujo i jedna z najlepszych komedii jakie wyprodukowała Japonia. Najlepiej się bawi przy niej wtedy, gdy zna się choć kilka typowych mangowych romansideł. Choć w sumie dużo dowcipów jest uniwersalnych.
Genshiken – seria o uniwersyteckim klubie fanów anime i mangi. Szczególnie najnowszy sezon, Genshiken Nidaime z 2013 roku obfituje w nawiązania do innych tytułów, jednak najwięcej tam sytuacji, które trafiają do osób już jakiś czas siedzących w fandomie.
Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku wo! (KonoSuba) – parodia serii isekai. Najlepiej zobaczyć najpierw jeden czy dwa tytuły z nurtu “zwykły licealista zostaje przeniesiony do świata fantasy, gdzie szybko zbiera własny harem”.
Gintama – Parodia przede wszystkim shonenów. Warto sięgnąć gdy obejrzało się kilka tasiemców.
Lucky Star – Seria z 2007 roku parodiująca wszystko, co wtedy powstawało, a szczególnie Suzumiya Haruhi no Yuutsu. 10 lat temu każdy fan anime musiał ją znać.
Binan Koukou Chikyuu Bouei-bu LOVE! – parodia mahou shoujo (magicznych dziewczynek typu Sailor Moon), tyle że w wydaniu męskim.
Oczywiście zdarza się, że nawet nie znając nic z parodiowanych tytułów będzie się znakomicie na powyższych seriach bawić: sama mam znajomą, co nie widząc żadnej serii isekai zrywała boki na KonoSubie. Jak zawsze są to tylko pewne zalecenia.

6. Sezonówki
W pewnym momencie waszego animcowego życia przyjdzie także ten moment, gdy zaczniecie oglądać anime sezonowe. Każdej zimy, wiosny, lata i jesieni zaczyna się wielka giełda serii, gdzie wszystko z opisu zapowiada się fascynująco, a ty nie wiesz skąd wziąć dodatkowe dwa dni w tygodniu, by być ze wszystkim na bieżąco. Ogólnie polecamy odwlec moment poważnego oglądania sezonowego na jak najpóźniejszą chwilę, a to z tej prostej przyczyny, że wpadając w ten rytm rzadko mamy czas i ochotę nadrabiać starsze tytuły (a to, jak pisałam już wcześniej, szkoda, bo im więcej serii widzieliśmy, tym lepiej ogląda się nowsze). Ostatecznie jednak warto przejść na ten tryb – głównie dlatego, że to znakomita zabawa przeżywać z całym fandomem nowe odcinki, zastanawiać się co jest hitem roku, a co porażką i dlaczego anime się kończy i nie powstanie już nic ciekawego (powtarzamy to od 20 lat…).
Gigguk miał też fajny filmik o oglądaniu sezonowym – załączam go!

Słowo na koniec
Gdzie oglądać anime?
Oczywiście najfajniej by było, gdybyście robili to legalnie. Słysząc mrożące krew w żyłach historie o warunkach pracy animatorów, pozbawionych wszelkich praw człowieka, naprawdę chce się rzucić biedakom parę jenów.
Najlepszą metodą wsparcia rynku jest kupowanie oryginalnych serii na DVD i sprowadzanie ich z Japonii… Co jest jednak tak okrutnie drogie, że nawet najzagorzalsi fani robią to jedynie w przypadku swoich najulubieńszych serii.
Dużo prostszym i dogodniejszym dla kieszeni wyjściem jest subskrypcja jednego z legalnych serwisów streamujących anime – i mam tu na myśli przede wszystkim Crunchyroll, gdzie za cenę 7 dolarów za miesiąc mamy wygodny dostęp do większości aktualnych anime, godzinę po ich premierze w Japonii, jak również dużej biblioteki starszych tytułów.
Niestety, to wyjście nie jest najidealniejsze. W naszym regionie brakuje masę starych, dobrych serii, a ostatnimi czasy dużo dobrych serii podbierają Netflix i Amazon, z którymi są całkiem inne problemy. Nie zmienia to faktu, że subskrypcja na Crunchy to jeden z najłatwiej nam dostępnych sposób wspierania rynku.
…i tak, wiem, że piractwo jest złe i go nie popieramy. Ale wiem też jak jest, dużo z was to dopiero uczniowie z ograniczonymi funduszami i to, co darmowe, kusi. Kim jestem, by was osądzać? W końcu wszyscy rzadziej lub częściej piracimy. Można to robić jednak lepiej i gorzej.
Jeśli już oglądacie nielegalnie anime, bardzo, bardzo zachęcam was do ściągania ich zamiast oglądania na stronach online (wyjątki to strony samych grup fansuberskich, które najczęściej zarabiają jedynie na utrzymanie swojego portalu). Wiadomo, nie zawsze jest to możliwe, ale jeśli macie okazje… Chodzi o to, że strony streamujące dość chamsko zarabiają na kradzionym materiale, więc nie tylko nie wspieramy branży anime, ale jeszcze dajemy kasę złodziejom. No i uwierzcie mi, oglądanie ściągniętych serii jest dużo wygodniejsze – jakość jest nieporównywalnie lepsza, nie trzeba się martwić, że coś zacina, a jak macie dobry odtwarzacz (VLC jest duuuużo fajniejszy niż MediaPlayerClassic!), to możecie też oglądać na przyspieszeniu, co jest zbawieniem przy wielu średnich seriach.
Polskojęzyczne napisy do anime możecie znaleźć na AnimeSub.info albo OpenSubtitles.org.
Dobrą stroną fansuberską, gdzie możecie oglądać anime online po polsku jest np. senpai.com.pl (a na pewno lepszą niż pewna strona na “Sh” :P).
Jak już jesteśmy przy tym, to może powiem też coś o mangach…?
Po pierwsze: Nie kupujcie mang w Empiku.
To w sumie najważniejsza uwaga :)
A tak rozszerzając temat: regularne kupowanie mang w Empiku nie opłaca się ani wam ani wydawcom. Wydawcy Polscy cierpią przez marżę narzucane im przez tę firmę i ciągłe opóźnione płatności. No i po co macie kupować mangi tam, gdzie jest to najdroższe i egzemplarze często są zniszczone?
Najlepiej kupować polskie mangi tomikowe prosto od wydawcy, a najlepiej w prenumeracie. W innym przypadku z całego serca polecam sklep Gildia, gdzie kupuję od lat, nigdy nie miałam problemów, a gdy sama je stwarzałam (np. chcąc zmienić coś w zamówieniu) zawsze dostałam szybkie odpowiedzi i wsparcie.
W przypadku serii niewydawanych w Polsce, zasada jest trochę podobna jak przy anime: warto ściągać albo czytać od razu na stronach fansuberów.
Jeśli chcecie legalnie kupić mangi anglojęzyczne w formie elektronicznej, warto się rozejrzeć np. na BookWalkerze.
Zakończenie
Cóż, to jest to. Wielki Przewodnik Po Anime Dla Początkujących. Powinnam teraz napisać jakieś podniosłe przemówienie na temat tego jak mam nadzieję, że zostaniecie w naszym grajdołku, zaczniecie jeździć na konwenty i sami tworzyć kontent mangowy… Ale zostańmy może przy tym, że mam nadzieję, że chociaż dość ogólnikowo podrzuciłam wam nazwy kilku serii. Pewnie część podejdzie, część uznacie za zmarnowany czas, a bardziej obeznani w temacie zarzucą mi brak kilku oczywistych tytułów. Cóż. Dla każdego z nas droga do mangozjebstwa jest indywidualna.
Jeszcze na koniec – i co powiesz, Madziu, po 9 miesiącach i ponad 110 oznaczonych pozycjach na MALu. Zostaniesz z nami jeszcze na trochę?
Madzia: No cóż, jak tak ładnie prosisz chyba się skuszę na więcej.
A wy? Co za anime polecacie żółtodziobom?
~Darya
Ps. Ogromnie, ogromnie dziękuję Dziabarze za rady, pomoc i gonienie przecinków w tej notce! No i oczywiście Madzi :)
Ps.2. Tak bardzo wiem, że ten post będzie tylko przeglądany, a nie czytamy dokładnie… xD Trzeba było zrobić po prostu top 10 serii dla nowicjuszy. Hm. W sumie może zrobię to jako suplement…? Kiedyś…. Pewnego pięknego dnia…
Ps.3. Pomału powinniśmy wracać do regularnego, czwartkowego notkowania :D
Bardzo fascynujący artykuł. Oczywiście zamierzam sprawdzać tę stronę przy każdym nowym wpisie.
PolubieniePolubienie
Polecam wszystkie wymienione przez ciebie anime, oprócz sao – nie podobało mi się ;/. Jednak NAJ NAJ na sam początek myślę, że będą to właśnie te wymienione przez ciebie – sama od nich zaczynałam (oprócz op bo to niedawno) :D! Fajny blog – obserwuję ^^!
PolubieniePolubienie
Ach, SAO xD Wierzę, że wiele osób krzywi się widząc je tutaj, ale słyszałam kiedyś piękne zdanie, że SAO trzeba znać, by móc je porządnie hejcić (i btw, mi się akurat podobało… Choć drugą część drugiego sezonu, czyli arc z elfami mocno nie lubię >>).
Ogromnie się cieszę, że Ci się nasz bloguś podoba :3
PolubieniePolubienie
CZEŚĆ MADZIU
O, Dziab mi kiedyś ładnie wytłumaczyła, że to YoI takie lubiane również przez to, że jest przystępne jak zwykły serial (przyziemne, o dorosłych, etc.), a tu organiczny przykład kogoś zaczynającego od niego :D
Dość ważnym aspektem zaczynania z anime jest też IMO dostępność spolszczeń. I to nie tylko w przypadku młodych ludzi, takich jak mój bratanek – żona kolegi, około trzydziestki, też woli z napisami po polsku, więc się guest passem z Crunchy już chyba nieb będę miała z kim podzielić.
To prawda, że wszystko zależy od gustu – dlatego jedyną prawidłową odpowiedzią na „ej, poleć coś!” jest „a co lubisz”. Przy czym pytający nie musiał wcześniej widzieć i lubić jakiegokolwiek anime, filmy i książki starczą. Powinny. No ej no, jest masa anime dla fanów Achai!
„Popularne serie z jakiegoś powodu są jednak popularne i jeśli spodobały się tylu ludziom to jest szansa, że spodobają się kolejnemu widzowi. Oprócz tego znajomość najsłynniejszych tytułów już na początku sprawia, że mamy o czym rozmawiać ze starszymi w wierze. ”
Damn, napisałam cały akapit komcia mniej więcej o tym i właśnie musioałam wykasować. Szczwane z Was bestie.
„Dobrze w tym momencie popytać też naszych najbliższych znajomych-mangowców o ich faworytów: Będziecie mieli z nimi kolejne tematy do dyskusji”
To jest dobry sposób niezależnie od ilości obejrzanych amino. Mam listę ulubionych rzeczy bliskich znajomych i kiedyś ją ogarnę. To bardzo dobry sposób, żeby bliżej poznać ludzi i czasem może docenić coś tak dziwacznego, jak Blast of Tempest.
„Shoujo to nie gatunek, to widownia (muszę to napisać, bo by mnie zjedli :<) ”
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Widząc Soul Eatera i Niebieskiego Egzorcystę nazwanych „klasykami” czuję się niesamowicie staro. A 2007 był dekadę temu.
ORETYLINKUJOMNIE a ja taka źle sformatowana D:
Ooo, bardzo miły akapit o tych stronach z malwarami i różnym syfem, naprawdę przyje…
„VLC jest duuuużo fajniejszy niż MediaPlayerClassic!”
Co.
Like.
Co.
Wychodzę ;___;
(A nowicjuszom polecam Mars of Destruction, Arve Rezzle i Saikin, Imouto no Yousu ga Chotto Okashiinda ga. Niech się zrażą i nie idą tą drogą.)
PolubieniePolubienie
Cały czas zapominam, że część ludzi nie umie po angielsku xD Znaczy, rozumiem jak niektóre serie woli się oglądać po polsku (Rakugo tak oglądałam, bo po angielsku nie ogarniałam dowcipów w tych opowieściach ;U), ale żeby tak nie znać… No, ale, kto się odzywa, ja się na animu dopiero uczyłam języka xD Więc masz rację, dostępność po polsku jest dość ważna – dlatego niżej linkowałam też polskie strony. Btw, Netflix daje do anime polskie napisy czy nawet dubbing… Ale tak, tak, my Netflix hejcimy jako fandom :U
Szczwane, hue hue, raz wyprzedziłam CIę i nie muszę sie wstydzić, że zapomniałam o czymś oczywistym >D
Nie nazwałam Ao czy SE takimi klasykami… Ale taką Haruhi to już nikt nie pamięta z młodych ;___;
Apropos linkowania, kiedy jakieś nowe notki? Zapowiedzi jesieni by się pomału przydały!
No, dajesz, obroń MPC. Poczekam.
PolubieniePolubienie
No ja tak naprawdę nie umiałam po angielsku dopóki nie przepracowałam paru lat po angielsku – śmieszy mnie, jak kiedyś np. na deviantarcie myślałam, że znam angielski, ale było to li kłamstwo jedynie. Do polskich subów potężnie się zraziłam wiele lat temu, gdy próbowałam z nimi oglądać Avengera i musiałam wyłączyć po pół odcinka, tyle było błędów językowych, utrudniających zrozumienie dialogów. Ale i oficjalne wydania bywają kiepskie. Imaginuj: blu-ray Johna Wicka 2 nie ma angielskich napisów, a polskie już od początku tłumaczą na przykład „nephew” na „syn”. A bez napisów się nie da, bo są tam dialogi i w innych językach, w tym migowym ;_;
Netflixowe dubbingi cieszą mnie niezmiernie, w Glitter Force jedyne co mi przeszkadzało, że Candy, bardzo dziecinna, malutka wróżka, ma najstarzej brzmiący głos. Ale pewnie dziecko do którego to jest adresowane nie zauważy, bo dziś TVNowy dubbing Superświnki też mi się już nie podoba.
Haha, Haruhi, gdzie ci wszyscy „wyznawcy haruhizmu forevah”, DOHOHOHOHO
Piszę, piszę, tym razem naprawdę, nawet koleżankę japonistkę do pomocy zaprzęgłam :<
Uhh, MPC jest standardowo pakowany z paczką tęgich kodeków i znakomicie z nimi współgra, a co widzę screenshoty z VLC to są w jakiś sposób popsute? Przy czym może po prostu ci użytkownicy VLC których screenshoty widuję to akurat ameby i nie potrafią sobie skonfigurować, typowy PEBKAC.
PolubieniePolubienie
Uczenie się angielskiego na deviantarcie ;___; O kamisama, co to były za czasy! Młodości, czemuś już minęła…!
Zabawne z tym Johnym Wickiem trochę… xD Choć bardziej smutne.,,,
Wiem, że większość osób hejci dubbing, ale dla młodszego widza to naprawdę zbawienie! Nie byłoby mnie tu gdyby nie dubbingowane chińskie bajki na RTL2
Haruhi wiecznie żywa! Jeśli mam wybierać, to do tego wyznania mi najbliżej :<
No to czekam, czekam, bo już pomału czas listę robić :P
MPC ma beznadziejne przyśpieszenie :X A VLC to co 10%, a gdy większości filmów nie robi różnicy czy szybkość x1.0 czy x1.1 to ta opcja to istne zbawienie! (Btw, też robię screeny z VLC, ale za pomocą screenSHU więc możesz na moim Twiterze możesz ocenić czy dobrze xDDD).
PolubieniePolubienie
Podziwiam za takie długie notki! Sama już patrze pod kątem co mogłabym polecić dorosłym do oglądania z anime niż jak wciągnąć kogoś w świat anime :)
PolubieniePolubienie
Weź, po napisaniu jej stwierdziłam, że po co jak tak dużo o tym piszę (ten post ma 5k słów…), wystarczyło zrobić topkę z najważniejszymi seriami ;___;
Z tymi dorosłymi widzami to możnaby temat jeszcze bardziej podrążyć. Na pewno dużo serii josei będzie dobra :)
PolubieniePolubienie
Mi ten post brutalnie przypomniał, jak bardzo w tyle jestem ze znajomością klasyki i popularnych serii ;_;
I wyłamuję się, bo nie płakałam na Koe no Katachi.
PolubieniePolubienie
Spoko, nie żebym ja widziała wszystko co tu wymieniam xD (Albo niektóre – jak Cowboy Bepop – tak dawno, że już ledwo co z tego pamiętam).
Tyś nie człowiek, jeno jakiś bot, a odejdź maro nieczysta! (żartuję, zostań xD). Nawet ja, mimo, że płaczę bardzo, bardzo rzadko, troszkę pochlipiałam przy końcu.
PolubieniePolubienie
No ten brak łez mnie samą zdziwił, bo dzień wcześniej pociekło mi z ócz na Zombi Expressie, to przy takim wzruszającym anime spodziewałam się potoków całych :D
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O, przewodnik!
A-ale jak to klasyki bez Saint Seiya? ;_; ja wiem, na zachodzie się nie przyjęło (przez zachód rozumiejąc Juesej, bo Ameryka Południowa aż huczy), ale w Japonii to się ciągnie od 1986 aż do dziś, co rusz wychodzi coś nowego, nowy merch, nowe serie, nowe spin-offy, wystąpienia na jakichś zlotach okołofigurkowych (…czy coś, no, wciąż prezentują nowe figurki do zbierania, dziś rano znów coś widziałam nowego…), ma być teraz seria na Netflixie… była nawet parodia w Gintamie (i czymś ze szkolnymi dziewczynkami)! Były cameo w innych tytułach! (zmiłuję się i nie będę szukać linków)
Miałam już wybaczyć jak zobaczyłam, że wymieniacie HxH, ale… określenie tego tylko i wyłącznie jako „łowcy nagród” aż mnie zabolało. Nie, jednak nie wybaczam. nuci „Departure!”
(Żeby nie było – zdaję sobie sprawę z tego, że nie jesteście w stanie wszystkiego ogarniać, dokładnie opisywać i się rozwodzić, bo by się notka nie skończyła. Tak tylko narzekam. Nie bierzcie tego zbyt poważnie. To narzekanie w stylu Daryowego „rodzice by spróbowali coś powiedzieć”.)
Z innych rzeczy – każdy sport? Ja dalej czekam na coś o curlingu, czyżby było? Polećcie! :D
Z jeszcze innych – pjona za Empik (zirytowane mamrotanie pod nosem bo blokują premierę książki przez dwa tygodnie wyłączności) i za VLC. Kiedyś czytałam komentarz, że to player bardzo brzydki, ale za to wszystko odtworzy i pełni się z tym zgodzę.
Dobra, a tak teraz już abstrahując. Rozumiem, że są w fandomie pewne „utarte” tytuły, które no wypada znać jak te lektury szkolne – ale pytanie, czy właśnie na samym początku je polecać? Rozumiem i nawet popieram wasz argument o odniesieniach i nawiązaniach później, ale… Sporo ma jednak, hm, starszą kreskę, że tak powiem. Obecnie to jednak wygląda już inaczej – jak mam porównać np. taką Haruhi z choćby Nozakim od konwentów, to Nozaki wypada znacznie lepiej. Żywsze kolory, mniej ostra kreska, inne proporcje… no i pytanie, czy pchanie od razu do tych „klasycznych” tytułów nie zniechęci, bo jednak nowsze serie są po prostu w większości ładniejsze (pomijając przypadki quality, mówię ogólnie). (I nie mówcie mi że temu na liście jest OPM i SAO jako przedstawiciele nowsi, tak tylko się zastanawiam)
PolubieniePolubienie
Ach, no tak StS… To w ogóle ktoś ogląda oprócz Ciebie?
(Dobra, dobra, żartuję, bo by mnie Noxi i Kay wyrzuciły ze znajomych xD)
Powiedz mi od jakiej serii się to zaczyna to nawet dodam :P
HxH specjalnie dla Ciebie :D
KAŻDY SPORT TO KAŻDY. ŁAP CURLING: http://www.crunchyroll.com/anime-news/2014/02/08-1/video-believe-it-or-not-there-was-curling-manga
(Dziab znalazła, a ja umieram ze śmiechu xDDD)
I jeszcze Empik strasznie traktuje pracowników, znajoma tam kilka miesięcy była, to mam info z pierwszej ręki.
Moje życie nigdy już nie będzie takie same po poznaniu VLC ;__;
Właśnie dlatego na tej podstawowej liście są serie typu OPM, SAO, HQ czy Tytani xD Ogólnie z premedytacją nie dałam na początek kilku bardzo dobrych serii, o trochę starszej kresce albo troszkę już zapomniane przez fandom: Toradorę czy Angle Beats! np. No i takie FMA to jeszcze przez kilka lat na pewno się nie zestarzeje. No i Haruhi z tego samego powodu jest pod „klasykiem”, a nie w innym miejscu :D
Dzięki jak zwykle za tak wyczerpujący komentarz <3
PolubieniePolubienie
Od zwykłej :’D bez żadnych przyrostków, przedrostków, dodatków, zadatków, bez niczego.
HxH dla mnie? ♥ Łoesu, to wychodzę na niewdzięcznego narzekacza… dziękuję ślicznie, doceniam bardzo i w związku ze związkiem jednak wsio wybaczam bo mi to zrobiło humor.
Ta manga to wiem (czy raczej: kiedyś właśnie już szukałam czegoś o curlingu i trafiłam że coś jest, ale się nie zagłębiałam), ale miałam nadzieję na zanimowane szorowanie podłogi przed czajniczkiem.. ale wiesz, stwierdziłam teraz, że rzucę okiem. Weszłam na bloga kogoś kto to edytował w nadziei na więcej rozdziałów niż 3… i powiem tak, na wszystkich publikowanych przez tę osobę stronach „reklamujących” były ujęcia na majtki. Jakoś mi się odechciało. :C
PolubieniePolubienie
Super notatka. Zresztą dziewczyny, która by nie była super??!
Mimo to jak zobaczyłam Sailorki to już wpadłam niesamowicie w mangi i anime… i nie tylko.
Pozdrawaim serdecznie.
PolubieniePolubienie
Może ja kiedyś zobaczę te Sailorki do porządku… Znaczy, widziałam w liceum wreszcie pierwszą serię jak ją powtarzali na jakimś kanale, mam też Sailor Moon V, ale słabam z tej franczyzy ogólnie xD
Także pozdrawiam :3
PolubieniePolubienie
Ten post wcale nie jest tylko przeglądany! Ja go bardzo dokładnie przeczytałam, o czym mogłaś się przekonać na naszej prywatnej konferencji ;)
Cieszę się, że znam prawie wszystkie pozycje wymienione w tej notce – nawet klasyki, których zazwyczaj mało oglądam. Jak widać macie od kilku lat wpływ na to co oglądam. Wciągnęłyście mnie w to dziwaczne… znaczy się, w to kreatywne zabijanie nudy. A ja kontynuję tradycję i wciągam w to kolejne ofiary – ciekawe kim była osoba, ktora truła Madzi nad uchem o YOI…
Obiecane serduszko <3
PS. Dobrze, że w notce znalazł się Death Note, bo inaczej nasza rozmowa miałaby inny przebieg ;P Choć nie jest to najlepsza seria to zdecydowanie jedna z moich ulubionych i pomimo tego, że ciągle ją zdradzam to zawsze wracam do mojej pierwszej miłości :D
PolubieniePolubienie
Ojejku, jaki ładny komentarz! Dziękuję! I za to, że serio to przeczytałaś xD
Też nie wiem kto powiedział Madzi o YoI. Ciekawe czy ona tej osobie powinna teraz wysłać prezent wdzięczności czy zerwać na dobre znajomość…
<3
Ech, niestety, wiesz gdzie mieszkam, DN musiał być:<
PolubieniePolubienie
PolubieniePolubienie
A oczywiście, Genshikena znam od wielu, wielu lat i bardzo lubię :) Na pewno pisałam o Nidaime w podsumowaniach sezonowych jak wychodziło!
Hm… Może by tak mangę kiedyś przeczytąć? Właśnie widzę, że autor zakończyłam na porządnie Nidaime (na 21 tomach) i całość ma 30 tomów…. Trochę, ale nie takie serie się już zerowało…
PolubieniePolubienie
I to ja nazywam porządnym blogowaniem raz że regularnie dwa że jest co czytać i merytorycznie też :-D
a co dodałbym od siebie jeśli widz jest młodszy i boimy się by nie trafił na różne zbereźne treści to safe propozycją jest stary cykl adaptacji literatury młodzieżowej i dziecięcej dużo dobra i pozytywnych treści praktycznie zero fanserwisu starszym dla odpoczynku też polecam mamy serie od Ani z Zielonego Wzgórza przez robinsonów po małą księżniczkę czy heidi są do tego też anime wersje bajek jak kot w butach czy śnieżka albo mała syrenka itd itd
PolubieniePolubienie
Ach, dziękuję za dobre słowa ;__: Od razu człowiek ma więcej zapału do pracy!
O, oglądałam część z tych adaptacji zachodnich klasyków… Na pewno Heidi oraz Księgę Dżungli i szczególnie to drugie bardzo lubiłam. Gdyby gdzieś w wersji dubbingowanej języka, które dziecko ogarnia – to jak najbardziej można dać :D
PolubieniePolubienie
są na pewno po angielsku i niemiecku chyba widziałem też w sieci po polsku oczywiście spiracone bo chyba nikt u nas tego na DVD nie wydawał na pewno nie w ostatnich latach :) choć wróć chyba była mała księżniczka jako kreskówka wydana a przynajmniej tak mi się zdaje
PolubieniePolubienie