Pyrkon 2015, czyli Rosjanin, polityk i 31 tys. geeków

Czas: 24-26 kwietnia 2015

Miejsce: Poznań, Międzynarodowe Targi Poznańskie

Konwencja: Każdemu według jego potrzeb

Nie wiem, czy pamiętacie 10-tą edycję Magnificonu z 2012 roku. Obiecano nam wtedy pierwsze w Polsce expo z prawdziwego zdarzenia, drugi Paryż, prawie San Diego. W praktyce wyszło to średnio, ale organizatorzy się nie poddali i, jak wieść niesie, Magni ma się nieźle. Po co jednak ten wstęp? By pokazać, że autorki tego szacownego bloga na myśl o „polskim expo” mają właśnie w pamięci ten konkretny konwent (na którym, nota bene, pierwszy raz spotkały się in persona). A tu nagle wyskoczył Pyrkon… Pyrkon, który swoją ogromną, zeszłoroczną edycją odbił się echem, jak mało jaki konwent wcześniej. Oczywiście, zawsze były jeszcze Polcony, ale jakimś cudem, to właśnie zeszłoroczna impreza w Poznaniu, mimo grupy docelowej, jaką są fantaści, zyskał sobie szeroki rozgłos w środowisku mangowym, nawet jak atrakcje dla nich były raczej na marginesie. W tym roku pojechałyśmy przekonać się osobiście, o co z tymi Pyrami chodzi. I well… Było co oglądać.

 

Od razu uprzedzam – obie byłyśmy tylko na dwa dni (sobota i niedziela), nie widziałyśmy wszystkiego, ba, nawet ze zmieniaczem czasu zakrawałoby to na nie lada wyczyn. Atrakcji w bród, teren targów tak wielki, że łażenie od jednego miejsca do drugiego powinno całkiem dobrze odbić się na sylwetce (dajcie nam przynajmniej tę nadzieję!), ludzi tyle, że nie było nawet możliwości złapać wszystkich znajomych, którzy się na imprezę zapowiedzieli. Ale przecież mówimy tu o imprezie odwiedzonej przez 31 tys. ludzi. Tak się składa, że pojechałam parę lat temu na Targi Książek w Lipsku, których mangowa część przypominała wielkością nasz Pyrkon, przez co byłam mentalnie przygotowana na to, co mnie czeka. Nie znaczy to, że wielkość imprezy i ogrom terenu nie zrobiły na mnie sporego wrażenia…

Taki tam, kameralny konwencik (zdjęcie z fanpage’u Pyrkonu)

Zaczęło się jednak od kolejki. Człowiek mógłby być mądrzejszy i nie przyjeżdżać na konwent na godzinę 11.00, kiedy to oczywiste, że najwięcej ludzi chce się zaakredytować. Ale co poradzić, nocleg u znajomych tak miły, śniadanie dali, co się będę wcześniej zbierać… Stałam równo 50 minut, ale nie mam zamiaru na to narzekać. Po pierwsze, rozmiar imprezy sprawia, że kolejka to rzecz oczywista (żałuję, że nie zdecydowałam się na sprzedaż internetową i wydrukowanie własnego biletu z kodem kreskowym, która już na miesiąc przed Pyrkonem nie była dostępna, no chyba, że jakieś techniczne przeszkody mi to uniemożliwiły albo istniała taka opcja, tylko ja jej jakimś cudem nie zauważyłam) jednak, posłuchajcie mnie – była to najszybciej idąca kolejka konwentowa, jaką w życiu widziałam. Właściwie co chwilę dreptało się kilka kroczków do przodu. Bez żadnej ironii – szpan! Ogólnie, organizacyjnie impreza całkiem się sprawdziła. Jak już pisałam, teren targów zajmował ogromny obszar – konwent odbywał się w kilku przestronnych budynkach. W największym rozstawili się wystawcy wszelkiego rodzaju, jeden przeznaczono na kantynę, w innych odbywały się panele czy ustawiono wystawy.

Z tym panem prawie zaliczyłyśmy zderzenie czołowe. Niestety Gandalf nie powstrzymał jego pyrkonowych wojaży…

Spóźniłam się na panel Studia JG, na którym ogłoszono m. in. wydanie w Polsce Noragami i Tonari no Kaibutsu-kun (Yanek! Czemu w tak okrutny sposób wyrywasz mi pieniądze z portfela?!), jednak szefa studia JG widziałam jeszcze na krótkim, ale całkiem przyjemnym panelu „Komiksiarze vs mangowcy,” na którym dyskutowaliśmy o wyższości komiksów japońskich nad amerykańskimi (lub na odwrót). Jako że odbywał się on bezpośrednio przed jedną z najważniejszych atrakcji konwentu, czyli panelu z autorem Metro 2033, Dimitrim Głuchowskim, (a także Robertem J. Szmidtem i Pawłem Majką), można było wygodnie zaklepać sobie miejsce na głównej sali. Dla wielu osób właśnie to spotkanie stało się najważniejszym punktem konwentu (patrzę w tym momencie na zacieszoną Sofi, która w kolejce po autograf rosyjskiego autora stała prawie dwie godziny). Niestety, Głuchowski stracił głos i tylko czasem chrząknął coś do mikrofonu głosem, którego nie powstydziłby się żaden zombie. Mimo to, panel można zaliczyć jako udany.

Cosplay był naprawdę znakomity. Na zdjęciu zwycięski kostium (Zdjęcie z fp Pyrkonu).

Oprócz tego, z atrakcji zaliczyłam także znakomity panel o tłumaczeniu mang z Pawłem Dybałą – dwie godziny minęły dosłownie w chwilkę – a w niedzielę, już na sam koniec, zostałam zachęcona do przeczytania czerpiącego z popularnych baśni komiksu Fables. Przez chwilę przypatrywałyśmy się też cosplayowi (tłumy jak zawsze), który stał na niesamowicie wysokim poziomie. Konwent obrodził taką wielością atrakcji, że trudno było się na coś konkretnego zdecydować. Jedyne czego żałuję, to prawie kompletny brak atrakcji nocnych. Rozumiem, że fantaści uznają noc za czas socjalu, ale przy tak wielkiej imprezie nie zaszkodziłoby zaplanować jakieś panele czy zostawić otwarte gralnie dla nocnych marków. Choć na co ja narzekam – pierwszy raz od czasów drugiego Balconu zostałam zaciągnięta na konwentową potańcówkę. Ale gdy Spiderman włącza Uptown Funk, nie mówi się nie… Ogólnie rzecz biorąc, social wspominam bardzo pozytywnie – fantaści może nie mają w nocy paneli, za to mają na swoich imprezach alkohol i obserwowanie jak podpici konwentowicze wpadają w większą głupawkę niż zwykle należało do stanowczo zabawnych widoków :) Osobno chcę ogromnie, ogromnie pochwalić Bibliotekę Uniwersytetu Adama Mickiewicza za cudowną czytelnię komiksów, gdzie na przewygodnych pufach można było poczytać coś z szerokiego asortymentu komiksów zachodnich i mang – genialna sprawa, marzyłaby mi się na innych konwentach.

Chyba moje ulubione miejsce na konwencie – Obwoźna Czytelnia Komiksów.

Wiecie, zawsze w podsumowaniu konwentu jest trudno człowiekowi ocenić, czy impreza udała się czy nie – dużo zależy od subiektywnych czynników, takich jak znajomi czy nasze zainteresowania. Chyba jednak nie przesadzę, jeśli powiem, że impreza udała się wyjątkowo. Mnogość atrakcji sprawiła, że naprawdę każdy mógł znaleźć coś dla siebie, i choć wiele osób preferuje jednak mniejsze, szkolne konwenty, dobrze mieć świadomość, że jest też Pyrkon. Wielki, pełen ludzi, stoisk i w świetnym miejscu. Warto pojechać choć raz do Poznania, aby to przeżyć na własnej skórze.

Widzimy się za rok :)

~Darya

Ps. Sof nie pisała tego postu, bo bawi na majówce w Londynie. Wszyscy poświęćmy teraz 10 sekund na hejt w jej stronę, bo jest w Londynie, a my nie (no chyba, że akurat też jesteście teraz w Lądku. Albo nie lubicie go).

Ps. 2. Na youtubie jest wrzucona konferencja polskich tłumaczy mang z tego konwentu – możecie ją zobaczyć tutaj.

13 komentarzy do “Pyrkon 2015, czyli Rosjanin, polityk i 31 tys. geeków

  1. Super, że ktoś wrzucił konferencję tłumaczy, bo słuchało się tego naprawdę ciekawie i przyjemnie. Szkoda, że nikt nie wpadł na pomysł, aby konwenty można było oglądać online :P

    Polubienie

  2. Ooo, ktoś nagrał tę słynną konferencjkę, splendid! Konfa była jedyną atrakcją dla której kinda chciałam tam jechać, pomijając atrakcje w postaci obecności znajomych, oczywiście. Fajnie, że dostanę ją bez wychodzenia z domu <3

    Polubione przez 1 osoba

  3. Szczerze żałuje że mnie tam nie było, ale za rok nie odpuszczę i wreszcie pojadę. Konferencja z tłumaczami świetna, ciekawie gadają, luźno, można się pośmiać. Współczuje tłumaczowi z Kotori, co się nie odezwie to zaraz fala śmiechu i skojarzeń ;P

    Polubienie

    • Nawet jak nie lubię yaoi, to Kotori ma naprawdę świetne tłumaczenia :D W ogóle fajnie, że to nagrali, dobre rzeczy powinny być utrwalane.
      Jedź, jedź, warto choć raz to zobaczyć :)

      Polubienie

  4. Stałam równo 50 minut, ale nie mam zamiaru na to narzekać.
    Rok temu w piąteczek rano stałam 10 minut, dwa lata temu o tej samej godzinie… oj nastaliśmy się, poleżeliśmy i zrobiliśmy jeszcze kilka innych rzeczy ;-;
    Rozumiem, że fantaści uznają noc za czas socjalu, ale przy tak wielkiej imprezie nie zaszkodziłoby zaplanować jakieś panele czy zostawić otwarte gralnie dla nocnych marków.
    Z tego co pamiętam to nocą się albo śpi, albo pije, albo idzie potarzać się po podłodze, albo na LARPa. Generalnie nawet w nocy było co robić i to bez innych ludzi do towarzystwa o:
    Generalnie nie byłam na żadnym mangowym konwencie i mocno się tego wzbraniam, ale Pyrkon to jest klasa sama w sobie (pomijając zapach szkoły o 6 rano w sobotę) i trzeba jechać ♥ Każdy fandom znajdzie cos dla siebie, a jak nie znajdzie to i tak są gry/larpy/rpg/cokolwiek innego. No i jest mniej dzieci.

    HEJT NA SOFI.

    Polubienie

    • Konwenty fajne są – te małe, mangowe nawet lepsze :D
      Wiesz, z tą nocą, to oczywiście, można było zająć sobie czas, ale większość mangowców jest przyzwyczajona do całonocnych paneli i troszkę mi taka alternatywa brakowała. Ale to bardzo mała uwaga.

      Słuszny hejt, słuszny!

      Polubienie

  5. „Człowiek mógłby być mądrzejszy i nie przyjeżdżać na konwent na godzinę 11.00”
    Człowiek mógłby być mądrzejszy i pomarudzić lokalnym znajomym, którzy by ruszyli 4 zacne litery i poszli kupić bilet w czwartek, kiedy kolejka nie istniała~
    „w kolejce po autograf rosyjskiego autora stała prawie dwie godziny”
    Ej, to trochę jak ja do Gromyko rok temu :’D i myślę że Rav by do Pilipiuka też tak stała, gdybym nie stwierdziła że skoro już tam tyle stałam to kij, przewędruję z jednego ogonka do drugiego, i nie zaczęła na niego czekać sporo przed pojawieniem się.

    Dar, a powiedz, co sądzisz o tej dziurze w centrum… wróć, nie… o tym, że tak jak rok temu wejście było wejściem wschodnim, i idąc z dworca zwyczajnie nie szło się zgubić, a w tym roku zrobili północnym?
    I czy byłaś jednym z tych śmiesznych ludzi, którzy poszli do łazienek w Shitty Center, po czym stanęli jak wryci widząc, że są płatne? :’D

    Polubienie

    • …no co, nie wpadłam na to, że ktoś mógłby mi bilet kupić :<
      Ja się wprosiłam do Sofi jakieś 20 minut przed tym jak dostała autograf i przy okazji położyłam moją książkę, więc nie narzekam C:
      Dziurę jakoś nie zauważyłam, znam ją jeno ze słyszenia xD A wejście było bodajże od wschodniego? Trzeba było od dworca jeszcze trochę podejść. I akurat o płatnościach w Shitty Center wiedziałam już z wcześniejszych wizyt :P

      Polubienie

      • Otóż wejście było od północnego, przy wschodnim był taki wielki transparent „Pyrkon – wejście północne”… przynajmniej w sobotę, a i w czwartek odesłali mnie po te bilety na północne.

        A, i dopiero zauważyłam – „Czas: 24-16 kwietnia 2015” wow, podróże w czasie

        Polubienie

  6. Pierwszy!
    A na Pyrze byłem, zobaczyłem, spotkałem mnóstwo wspaniałych osób, ale obyło się bez wyznań wszelakich – piwa nie odmówiłem. Do zobaczenia za rok. Albo wcześniej jeśli da radę;)

    Polubienie

    • No właśnie nie znalazłam nawet czasu, by porządnie pogadać z wszystkimi znajomymi :< Może przy następnej okazji pogadamy sobie porządnie ;)

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s